E-Pocztówka z ulicy Śląskiej
Otworzę pocztę wieczorem
Jak najciekwszy dziecinny prezent
- Rozbrat z telewizorem -
I wreszcie z Wami posiedzę
Zaczekam do Wigilii, z umytym świeżo włosem
Zobaczę czy wciąż mówicie, do mnie ludzkim głosem
Siadam i list piszę
Nie pióro lecz klawisze
Tylko opłatka się nie da
Wysłać miedzianą skrętką
Czekam na Wigilię
Jak na prawdziwe Święto
A tu łzy widzę w oczach, nieznanych panów i pań
Opłatek przywiozła taksówka, bo przecież nie ma już sań
Wigilie od listopada , świecka tradycja codzienna
Uśmiecha się jakiś Mikołaj, a ja go przecież nie znam
Hostessy kolędy śpiewają , gra kwartet albo orkiestra
Magnacka uboga kolacja, złożona z dań przeszło dwudziestu
Kutia z parmezanem o smaku cynamonowym
Barszczyk po raz dwunasty, ma kostce rosołowej
Bukiety greckie z pangą, a wiadomo powszechnie że panga
Po skromnej, partyjnej kolacji, wręcz prowokuje do tanga
Nierówny karpiowi karp, jesiotr strojny jak kokiet
Jest wreszcie schab po żydowsku, i z farszem sojowym krokiet
Słowa się cisną pod klawisz
Częściej DELETE niż ENTER
Smażę karpia i marzę
O tej nocy cichej i świętej
Świata słowem nie zbawię
Od dawna to się nie zdarza
Ale tak sobie myślę .... i ciągle marzę
Ekolog z nakazem 'zaprzestać” , “ nie rąbać” i “nie wycinać”
Trzyma w ręku choinkę zrobioną z modeliny
Drogi Panie Zielony, są przecież plantację choinek
Jak marchwi, kapusty i groszku czy innej oziminy
Coś się Pan uparł akurat, na sosne albo daglezję.
Jak my jej nie wytniemy, to kornik sobie ją weźmie.
Znika powszechna amnezja, i dzieciom
Biednym jak płacz, z odległych dzielnic
Czekoladę, i chałwę i małpki
Wciska polityk przebiegły
Od mżawki świątecznej słów więcej
Bo nie ma co liczyć na śnieg
Pełni tradycji świętej
Piąty włączają bieg
Nawet na wstecznym potrafią
Z zawiązanymi oczami
“Podjadą” pod parafię
Z pięknymi kolędami
Śledzie z beczek świerkowych, z grubą, prawdziwą solą
I kruche ciasto tak smaczne, jak Matkę ręce bolą
Pachnące pomarańcze, kawa mielona świeżo
I ta ciekawość grudniowa, gdzie prezenty leżą
Chleb kupowałeś o szóstej, żebra pękały za schabem
Flaki po znajomości, mieszanka wedlowska spod lady
I co tu robić w te Święta...
Rodzinne i mówią - niezwykłe
Atrakcją nie jest sopocka,
Nie mówiąc o pół litrze
Może do jakich ludzi, może na gadu-gadu
Przecież prawie nie znamy, naszych tutaj sąsiadów
Mówią, że spacer pobudza, perystaltykę jelit
Co dobre dla kawalerii, równie dobre dla elit
Piekarnia i zapach chleba, Obrońców Stalingradu,
Za dobry chleb piekarzowi podziękować wypada
Tak dla świętego spokoju, bez celu po mieście się włóczę
Śnieżynki budzą żądzę, a mikołaje współczucie
Korzystne ceny, i raczej dość wyjątkowo mili
A ja ze świętowaniem zaczekam do Wigili
Otworzę pocztę wieczorem
Jak najciekwszy dziecinny prezent
- Rozbrat z telewizorem -
I wreszcie z Wami posiedzę
Już po Wigilii, czytam, śpi miękko Ewa na sofie
Napiszcie czy jeszcze potrafię, mówić ludzkim głosem
Wojciech Hawryszuk
Szczecin, 20 – 24 grudnia 2005